Tegoroczny luty jest bardzo ciepły i wietrzny, wbrew prognozom długoterminowym, według których miał to być najbardziej zimowy i stonowany miesiąc. Nie pastwmy się już jednak nad tymi prognozami nie mającymi przecież kompletnie żadnego sensu, o czym pisałem już TUTAJ
Druga dekada lutego przyniosła w naszej części Europy dwa orkany, czyli bardzo silne wichury. Pierwszy orkan DUDLEY związany z niżem Ylenia przeszedł w czwartek 17.02.2022, zaś drugi EUNICE (niż Zeynep) w sobotę 19.02.2022. Tragiczny bilans tego ostatniego przedstawiłem w tym artykule BILANS
Dyskusja na temat ostatnich orkanów
W związku z obiema wichurami, które siały spustoszenie nie tylko w Polsce, ale i kilku krajach Europy Zachodniej, pojawiły się dyskusje i pytania, czy tak silne wiatry są wynikiem zmian klimatycznych? Chociaż telewizji nie oglądam prawie w ogóle, to jednak kilka dni temu wysłuchałem w pewnej komercyjnej stacji dyskusji na ten temat.
Gośćmi redaktora prowadzącego program byli: fizyk atmosfery z Uniwersytetu Warszawskiego oraz przedstawicielka WWF Polska. Pan profesor wykazał się należytą wiedzą na temat procesów zachodzących w atmosferze, czego nie można powiedzieć o przedstawicielce WWF, wg której temperatury sięgające w Polsce kilkunastu stopni oraz brak śniegu w lutym jest czymś niespotykanym w naszym klimacie i świadczy o jego zmianach.
No cóż, skoro dla pani ekolog kilkanaście stopni i brak śniegu w lutym jest rzeczą niespotykaną, to jak oceniłaby np. luty 1990 roku, gdy temperatura przekraczała 20 stopni, a o śniegu mogliśmy wtedy tylko pomarzyć? Nie było go nawet w górach, gdzie w tym roku jest go całkiem sporo.
Zimowe wichury to standard w naszym klimacie
Polska ma bardzo specyficzny klimat, w którym mogą zdarzyć się zarówno zimy spokojne, śnieżne i mroźne, jak i ciepłe, wietrzne i deszczowe. Wszystko zależy od sytuacji barycznej, która w danym roku dominuje i tym samym od cyrkulacji atmosferycznej z niej wynikającej.
Zima ciepła to najczęściej również zima wietrzna, gdyż transport ciepłego powietrza polarno-morskiego znad Oceanu Atlantyckiego odbywa się często za sprawą głębokiego niżu islandzkiego, który ma nawet swoje stałe położenie na mapach klimatycznych. W przeszłości bywały serie zim ciepłych oceanicznych, którym towarzyszyły wichury z silnym zachodnim wiatrem.
Skąd się wzięły orkany?
Współcześnie wichury nazywane są orkanami. Nadaje się im nawet imiona, co dodatkowo zwiększa ich rangę. Dawniej ten sam orkan był po prostu typową dla stycznia czy lutego wichurą związaną z bardzo głębokim niżem.
Ostatnie dwa orkany wytworzyły się w silnej cyrkulacji strefowej związanej z dość głębokimi niżami napędzanymi dodatkowo przez prąd strumieniowy (ang. jet stream). Tu jako ciekawostkę dodam, że zachodni prąd strumieniowy wykorzystywany jest w transporcie lotniczym. Dzięki niemu spada zużycie paliwa i skraca się czas podróży samolotem lecącym z zachodu na wschód.
Silne wichury (tzw. orkany) to zjawisko jak najbardziej mieszczące się w szerokich ramach naszego klimatu i zdarzające w przeszłości wiele razy. Poniżej przykład mapy synoptycznej z badanego przeze mnie okresu, gdy pisałem pracę magisterską z meteorologii, w której analizowałem cyrkulację powietrza nad Wyżyną Śląską w latach 1986-1995.
Jak widać w lutym 1990 potężny niż islandzki miał w swoim centrum zaledwie 949 hPa. Był zatem jeszcze głębszy niż ostatnie niże tworzące się nad Atlantykiem. Ale to nie koniec możliwości atlantyckich niżowych gigantów. Poniżej przykład niżu sprzed 32 lat z centrum 943 hPa!
„Dawniej to śnieg leżał zawsze od listopada do marca” – prawda czy mit?
W latach 1988-1990 zim w Polsce prawie w ogóle nie było, dlatego też stwierdzenie, że brak śniegu w lutym jest w naszym klimacie czymś nienormalnym, czymś co w przeszłości się nie zdarzało, jest po prostu nieprawdą.
Sięgnijmy jeszcze bardziej wstecz, np. do stycznia 1975, gdy przez cały miesiąc w Katowicach temperatura w ciągu dnia była dodatnia nawet do +12°C. Luty 1974 – kolejny cały miesiąc bez śniegu i mrozu z temperaturą dochodzącą do +17°C. Luty 1957 – znowu niemal cały luty bez śniegu i mrozu.
Mógłbym tu podać jeszcze wiele przykładów długotrwałych odwilży trwających po kilka tygodni w środku zimy. Zatem powyższe stwierdzenie o śniegu, który dawniej leżał zawsze od listopada do marca jest oczywiście mitem.
„Tornada w Polsce – kiedyś ich nie było„ – prawda czy mit?
Redaktor prowadzący program pytając o tornada stwierdził, że nie przypomina sobie z dzieciństwa, aby w Polsce szalały trąby powietrzne. Otóż Szanowny Panie Redaktorze, skąd Pan miałby się 50-60 lat temu dowiedzieć o trąbie powietrznej, która przeszła przez jakąś wieś w Małopolsce czy Wielkopolsce? Z YouTuba, z Facebooka, a może z Messengera?
Na wszelki wypadek młodszym Czytelnikom wyjaśnię, że w Polsce Internet pojawił się dopiero w latach 90-tych XX wieku, podobnie jak telefony komórkowe. Wcześniej takich dobrodziejstw techniki u nas nie było, zatem o trąbie powietrznej wiedział jedynie właściciel domu czy stodoły, z której trąba zerwała dach oraz jego sąsiedzi we wsi.
Teraz niemal o wszystkich trąbach powietrznych dowiadujemy się z Internetu. Prawie każdy z nas ma przy sobie smartfon z wbudowanym aparatem i zawsze znajdzie się ktoś, kto nagra to groźne zjawisko i udostępni w mediach.
Czy współczesne tornada są częstsze i silniejsze?
Na to pytanie trudno o jednoznaczną odpowiedź z prostej przyczyny, którą opisałem wyżej. Nie jesteśmy w stanie ocenić jak często mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem trąby powietrznej 70 czy 100 lat temu. Pewni za to możemy być tego, że zdarzały się tornada nawet silniejsze niż te, które obserwujemy w XXI wieku.
Prawdopodobnie jednym z najsilniejszych tornad w dziejach było to, które przeszło 20 lipca 1931 roku w okolicach Lublina. Oto jak ten żywioł opisała ówczesna prasa.
KURIER LUBELSKI: „Autobus miejski wraz z pasażerami został rzucony przez wichurę o ścianę domu i zgnieciony. Pasażerowie odnieśli ciężkie rany. Poważnym uszkodzeniom uległ most prowadzący w kierunku Zamościa. Wszystkie przewody elektryczne i telefoniczne zostały przerwane. Z wielu domów huragan zerwał dachy. Zawaliły się kominy fabryczne. Drzewa w parkach zostały powyrywane z korzeniami. Ludźmi znajdującymi się na ulicach wiatr miotał jak piórkami. Mało tego, nawet samochody i autobusy porywane były przez wichurę. W gruzach legł młyn„
ŚWIATOWID: „Nawałnica ta miała skutki wręcz katastrofalne i wyrządziła ogromne szkody w Lublinie i jego okolicach. O sile huraganu świadczy fakt, że dachy zrywane były z domów jak papier. Najbardziej ucierpiała wschodnia część miasta, a zwłaszcza ulica 3-go Maja, przedmieście Tatary, Bronowice i rzeźnia miejska. W całem mieście wybuchła panika, ludzie biegali jak oszalali, chroniąc się do bram, gdyż w powietrzu latały belki i cegły pozrzucane z domów. W okolicy gazowni trąba powietrzna zwaliła kilkudziesięciometrowy komin w młynie Blachmana. Mocno ucierpiał również dworzec kolejowy i ulica Krochmalna, gdzie trąba powietrzna zniszczyła piękną aleję wysadzaną topolami. Uszkodzona została także gazownia miejska, wskutek czego Lublin przez wieczór i noc pogrążony był w ciemnościach, co niezmiernie utrudniało akcję ratunkową. Sytuację uratowała dopiero pomoc wojskowa, która dostarczyła reflektorów, przy świetle których rozpoczęto poszukiwania rannych. W majątku Tatary tuż za miastem zapaliły się wszystkie budynki, grzebiąc pod gruzami mieszkańców. Z pod rumowisk wydobyto dwa trupy i kilkunastu rannych”
Niektóre źródła mówią nawet o prawie stu osobach rannych i pięciu zabitych. Wiatr przewracał wagony kolejowe. Ogółem uszkodzone zostały 33, w tym trzy, w których transportowano konie wyścigowe. Wiele zwierząt zginęło bądź zostało rannych. Huragan zdemolował też wieś Zemborzyce, a w okolicy Rozkopaczewa „trąba powietrzna wypiła jezioro”. Zwróciła je następnie na okoliczne pola, tak że mieszkańcy na drugi dzień zbierali z nich ryby.
No cóż, skoro zatem prawie 100 lat temu w Polsce wystąpiło tak silne tornado nie jest wykluczone, że słabsze i lokalne trąby powietrzne zdarzały się równie często, jak obecnie.