Trzeba to w końcu raz wyraźnie pokreślić. Wszelkie długoterminowe prognozy pogody, np. 30-dniowe, 45-dniowe, a tym bardziej na okres kilku miesięcy, nie mają w naszym klimacie kompletnie racji bytu. Sprawdzalność tego typu prognoz jest tak niska, że w zasadzie można ją porównać do wróżenia z fusów.
Pogodą i klimatem w naszym kraju zajmuję się już na tyle długo (ok. 40 lat), że z ręką na sercu mogę to jeszcze raz bardzo mocno podkreślić: prognozy długoterminowe nie mają żadnego sensu, najlepiej ich nie czytać, omijać je, przewijać. Wiem, że w obecnych czasach modne są wszelkie sensacyjne wiadomości, również te dotyczące pogody, jak np. „przed nami zima stulecia”, „w lutym zniszczą nas mrozy”, „czeka nas śnieżny armagedon”, „wiemy, jaka będzie wiosna”, „lato da nam popalić” itd. itd.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaka będzie zima, wiosna…itd.
Mamy kolejną ciepłą zimę, choć wg prognoz długoterminowych miało być zupełnie inaczej. Najbardziej zimowy, mroźny i śnieżny miał być luty, a tymczasem jest to najcieplejszy miesiąc obecnej zimy. To jest kolejna porażka prognoz długoterminowych.
O tym, jaka będzie pogoda w grudniu, styczniu czy lutym decyduje głównie cyrkulacja powietrza, która zależy od rozkładu ciśnienia (niżów i wyżów) m.in. nad Atlantykiem i Europą. Żaden człowiek ani żaden model numeryczny nie jest w stanie tego przewidzieć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Czytelnicy często przysyłają mi zrzuty takich prognoz. Oto kolejne przykłady, tym razem na luty, który miał być najbardziej zimowy, z rekordowymi mrozami. Jaki jest w rzeczywistości, każdy widzi…